Relacje o marmurowym bogactwie

W ciągu pierwszych stu lat działalności firmy ukazało się kilkadziesiąt większych artykułów w czasopismach i w prasie codziennej o kieleckiej firmie i świętokrzyskich marmurach (Wójcik, 1997). Niektóre wyszły spod pióra wybitnych geologów. Przedstawiamy poniżej krótki przegląd wybranych tekstów, kształtujących społeczną recepcję omawianej problematyki. Wszystkie teksty podkreślają, że marmury świętokrzyskie są wielkim narodowym bogactwem. Ocena działalności firmy jest zróżnicowana i niekiedy bardzo niesprawiedliwa.

Wycieczkę po kamieniołomach: Malik, Zygmuntówka („…dojechawszy do karczmy Sitkówki, zjeżdża się na prawo i trzymając się na prawo, dostaniesz się do łomu Zygmuntowskiego…”) Szewce, Zelejowa, Korzecko, Bolechowice, Kajetanów zaproponował czytelnikom „Gazety Kieleckiej” Andrzej Krygier [1] (1878), występujący pod pseudonimem Andrzeja z Rzucowa. Sama góra Zelejowa dla turysty przedstawia wspaniały widok. Jest jedyną obnażoną górą z ziemi i lasu pod Chęcinami, a widok z niej pyszny i rozległy – pisał. Zwrócił uwagę, że przydałaby się makadamizacja dróg dojazdowych do kopalń i zatrudnienie w nich zagranicznych fachowców.

Interesujący, rzetelny i sympatyzujący z kieleckim przedsięwzięciem jest artykuł w „Tygodniku Ilustrowanym” z 1878 r. (Jenike [2], 1878). Wymienia on 10 czynnych kopalń, zatrudniających łącznie 30-60 górników. Kolejnych 10 złóż czeka na otwarcie. Górnictwem i obróbką kierują fachowcy zagraniczni, ze Szlązka pruskiego. Problemem w konkurencyjności rynkowej jest brak kolei w Kielcach. Otwarcie dworca drogi żelaznej iwanogrodzko (dęblińsko)-dąbrowskiej odbyło się w Kielcach dopiero 25 stycznia 1885 r.

Wspomnienia z wycieczki odbytej w lipcu 1886 r. w Góry Świętokrzyskie pod przewodnictwem geologa, profesora J. Trejdosiewicza, opublikował student nauk przyrodniczych Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego Włodzimierz Rouba (1886). Młody autor pisał: Sławne marmury chęcińskie, nadzieja i dziecię ukochane miłośników przemysłu krajowego śpią snem istnie kamiennym – żaden kilof niedyskretny nie dybie na spokój ich błogi. Warsztatowi kamieniarskiemu, szumnie zwanemu „Kielecką fabryką marmurów”, w którym ociosują parę bloków marmurów, niczego więcej do szczęścia i pomyślnego rozwoju nie braknie, tylko zupełnego wyczerpania marmuru w całych Włoszech. Cytat z tego artykułu, niezbyt dobrze to zaznaczając, zamieścił pionier polskiego krajoznawstwa Aleksander Janowski w swoich słynnych „Wycieczkach po kraju” (Janowski, 1908). W 1913 r. zrugała go za takie spostponowanie kieleckiej firmy w artykule wstępnym „Gazeta Kielecka”, podając dane o dobrej kondycji przedsiębiorstwa w 1908 r. („Gazeta Kielecka”, 1913). Nawiasem mówiąc, cytat powyższy znajdował się już w drugim wydaniu pracy A. Janowskiego z 1902 r. Czas w owych czasach (1886, 1902, 1908, 1913) płynął jakby wolniej.

W. Choroszewski [3] (1893) wymienił 21 złóż i podał wielkość produkcji oraz zatrudnienia w kopalniach w latach 1876-1893. Wydobycie marmurowych bloków wynosiło  rocznie 20-200 m3, zwykle około 100 m3. W łomach pracowało w tym okresie rocznie od 40 do 100 robotników.

Rzeczowe informacje zawiera anonimowy artykuł w „Gazecie Przemysłowo-Rzemieślniczej” (1896). Jest pięć czynnych kopalń (Zygmuntówka, Morawica, Szewce, Kajetanów, Słopiec), zatrudnionych skalników jest ogółem 30-60, ich wynagrodzenie wynosi 35-50 kopiejek za dniówkę (pudełko plastrów na odciski „Salvator” kosztowało w tym czasie 35 kopiejek). Cena najtańszego nagrobka wynosi 25 rubli (8-10 dni pracy robotnika). Cena ołtarza to 10 tys. rubli i praca 10 robotników przez pół roku.

Przedsiębiorstwo było zawsze bardzo otwarte i gościnne dla potencjalnych klientów i zwiedzających. Dbało o dobry wizerunek prasowy. Ale zdarzały się wpadki. Oto informacja w warszawskim tygodniku „Kuryer Niedzielny” z 1898, opisująca wystawę rolniczo-przemysłową w Kielcach: Pawilon marmurów kieleckich wystąpił z rozmaitemi wyrobami. Popielniczki, kałamarze, przyciski, kolumny, urny, ołtarze, nagrobki pokaźnie się prezentowały. Szkoda tylko, że zarząd fabryki nie postarał się o to, aby w zwykłym nie wystawowym czasie można było nabywać owe wyroby. Kilka tygodni temu grono gości przejeżdżających z Buska do Warszawy zatrzymało się przed fabryką, w celu nabycia niektórych wyrobów. I cóż się okazało? Skład był zamknięty, jakiś stróż pilnujący objaśnił podróżnych , że „teraz wszystko pozamykane, a pan dyrektor pojechał do miasta”. Podobno, że to się często zdarza, a kupujący odchodzą z niczem. Powyższe słowa piszemy pod adresem nowego administratora p. Olędzkiego, który powinien zwrócić uwagę na ten szczegół, choćby ze względu na licznych kuracyuszów Solca i Buska, którzy chętnieby nabywali wytwory marmurów.

Przed 1905 r. kielecki zakład fotograficzny Stanisława Saneckiego opublikował widokówki przedstawiające m.in. kamieniołomy Zygmuntówka, Szewce, Zelejowa dolna, Zelejowa górna, Bolechowice, Sosnówka (kielecka) oraz zakład przeróbczy w Kielcach. Były one w następnych latach reprodukowane w cynkotypii (legalnie i nielegalnie) przez innych wydawców oraz wykorzystywane jako ilustracje w książkach i czasopismach (zawsze bez podania autorstwa). Niewątpliwie popularyzowały one problematykę świętokrzyskich marmurów.

Artykuł w „Przeglądzie Technicznym” z 1910 r. informował, że współczynnik ścierania się dla marmuru kieleckiego jest /…/1,5 raza mniejszy aniżeli dla marmuru kararyjskiego; przytem w porównaniu z tym ostatnim marmur kielecki ma tę wyższość, iż nie przepuszcza tłuszczów, farb itp., nadaje się specjalnie do wyrobu takich przedmiotów jak umywalnie, stoły, schody. Ponadto dwu odmianom marmurów (zapewne różanki zelejowskiej) firma postanowiła nadać fantazyjne nazwy handlowe: „Matejko” i „Siemiradzki” (oczywiście na cześć malarza Henryka, a nie jego brata stryjecznego, Józefa, geologa). W tym samym roku autor podpisujący się inicjałami S.K. (jak przypuszcza Z. Wójcik, 1997: S. Kontkiewicz [4]) przedstawił w „Ziemi” kompetentny opis marmurów pokładowych różnego wieku, wspominając m.in. rzadko wymienianą odmianę wapieni jurajskich Tarnoskała z Piotrkowic (na południe od Morawicy) i dając fotografie najbardziej znanych marmurołomów: Szewce, Zelejowa oraz Zygmuntówka (Kontkiewicz, 1910).

Bardzo dobrze ocenia i marmury, i działalność Przedsiębiorstwa Kopalń Marmurów Kieleckich bogato ilustrowany artykuł w miesięczniku „Wieś Ilustrowana” (1911). Dobrą ocenę firmy i perspektyw jej rozwoju zawiera także nowoczesna metodycznie i aktualna do dziś analiza i opinia opracowana przez niemieckiego fachowca z Gross Kunzendorf (Sławniowic na Dolnym Śląsku) Hugona Gesslera (1912). W relacji Gesslera cenne są również szczegółowe opisy marmurołomów oraz fabryki, które zwiedzał 5 i 6 maja 1911 r.

Obecność Hugona Gesslera  nie pozostała niezauważona. Prasa spekulowała, że  Niemcy przyjechali zakupić kielecką fabrykę. Nie była to jednak prawda, Gesseler przyjechał na zaproszenie właścicieli firmy. Ponadto napisał broszurę, w której wydał dobrą ocenę przedsiębiorstwu i określił pozytywnie perspektywy jego rozwoju. Byłoby to nielogiczne z punktu widzenia handlowego, gdyż zawyżyłby w ten sposób  wartość kieleckiej firmy.

Naród, nr 2, 1913, oraz Słowo, nr 32, 1912

Kogut, nr 34, 1911

Zaskakujący jest opis eksploatacji omawianych marmurów przedstawiony przez profesora J. Siemiradzkiego [5] (1922). O kieleckiej fabryce uczony nigdy nie słyszał. Powołując się na opinię inż. S. Miniewskiego [6] z 1896 r., stwierdził, że kamieniołomy są wydzierżawiane żydom i innym drobnym przemysłowcom, a eksploatacja złóż jest dzika, rabunkowa, niekompetentna, chaotyczna (Siemiradzki, 1922, str. 240-241). W tej sytuacji zdradzimy zabawny lapsus Profesora. Opublikował fotografię kieleckiego marmurołomu „Sosnówka”, twierdząc w podpisie, że to kopalnia węgla kamiennego „Reden” (Siemiradzki, 1922, str. 21). I nie będzie żadnym usprawiedliwieniem, że fotografię tę we „Wsi Ilustrowanej” (1911, str. 32) podpisano „Sulejowa [Zelejowa] dolna”.

Trafnie opisał stan rozpoznania i eksploatacji świętokrzyskich marmurów profesor J. Morozewicz [7] (1922). Słusznie zauważył, że: łomy morawickie dostarczają głównie „tworzywa” jedynej po europejsku urządzonej szlifierni w Kielcach. Zaskakująca jest natomiast wzmianka w jego artykule, że: b. cesarz Wilhelm, zwiedziwszy Kadzielnię, kazał sobie przysłać kilkadziesiąt próbek napotykanych tu kamieni, by wybrać z nich najodpowiedniejsze do zamierzonej ornamentacji pałaców berlińskich. Autor był erudytą. Być może przyszły cesarz Wilhelm II odbył w młodości incognito wraz ze swoimi mentorami wycieczkę krajoznawczą po dawnej Polsce? Drugą anegdotą historyczną, przytoczoną przez Dyrektora PIG, była informacja, że zakończenie I wojny światowej uchroniło mieszkańców Lublina przed pomnikiem cesarza Franciszka Józefa, dla którego wielki cokół szykowany był już w kamieniołomie zwanym przez niego „Skałką Zygmuntowską”.

„Niewyzyskane skarby” nosi tytuł interesującego tekstu, z licznymi fotografiami S. Saneckiego, opublikowanego w poznańskim „Przewodniku Katolickim” (1922). A przecież, jak pisze anonimowy autor, działa 7 kamieniołomów, zatrudnionych jest kilkuset pracowników (w tym 100 w fabryce), jest przedstawicielstwo firmy i ekspozycja wyrobów w Poznaniu. Przedstawicielstwo takie działało w Poznaniu także w latach 30. ubiegłego wieku i mieściło się przy ul. Święty Marcin.

J. Warchałowski. Polska Sztuka Dekoracyjna, Warszawa-Kraków, 1928 r., s. 77.

J. Warchałowski. Polska Sztuka Dekoracyjna, Warszawa-Kraków, 1928 r., s. 72.

Tygodnik Handlowy, 13, 1926 r.

Osobliwa opinia o  kieleckich skarbach znalazła się również w katolickim miesięczniku dla najmłodszych „Anioł Stróż” z 1926 r.

Anioł Stróż, 1926 r.

O tym, że „Marmury Kieleckie” były dla kielczan ważnym, godnym zwiedzenia obiektem świadczyć może to, że zakład został wymieniony w tytule broszurki krajoznawczej, omawiającej osobliwości miasta (Obuchowicz, 1929). Inna sprawa, że w tekście problem skwitowany został niewielkim akapitem.

O dużym znaczeniu firmy świadczą również opisy w książkach i przewodnikach:
Wystawa turystyczna,  Radom, 1925 r.
Encyklopedia Handlowa, Warszawa, 1891, s. 643

J. Czarnocki [8] (1931, 1932a,b) obok tradycyjnie eksploatowanych złóż: Zelejowa”, „Zygmuntówka”, „Szewce”, „Bolechowice”, „Sosnówka”, „Słopiec”, wymienił także nowe: „Ołowianka”, „Skrzelczyce”, „Radomice”, „Zagórze”. Podkreślił dobrą działalność kieleckiej firmy (nosiła wówczas nazwę Marmur Sp. z o.o.). Znakomity geolog wiarę w wartość świętokrzyskich marmurów potwierdzał także, będąc udziałowcem spółki (Pazdur, 1971).

Prospekty reklamowe z lat 1932-1935 oferowały klasyczne marmury firmy, takie jak: Zelejowa, Bolechowice, Zygmuntówka, Morawica, Kajetanów, Szewce, Ołowianka, ale też nowe, np. Barwinek, oraz trawertyn ze złoża „Zalesiaki” koło Działoszyna .

Gazeta Handlowa, 1933 r.

W okresie okupacji niemieckiej problematykę świętokrzyskich marmurów przedstawił, wykazując zadziwiająco dobrą wiedzę, asesor górniczy G. Epping (1941). Opisał 15 złóż, zlokalizował je na mapkach, zamieścił fotografie. „Kielcer Marmurindustrie GmbH” zatrudniała – jak pisze autor – przed wojną 350 pracowników (w tym 100 w terenie) i produkowała miesięcznie 1000 m2 płyt o grubości 3 cm. Okupant nie wykazał jednak zainteresowania świętokrzyskimi marmurami, koncentrując się raczej na niszczeniu wykonanych z nich pomników i zabytków. Oczywisty był też spadek popytu zubożałego społeczeństwa polskiego na wyroby marmurowe w okresie trwania II wojny światowej.

Stan marmurołomów świętokrzyskich w połowie XX wieku, gdy przemysł marmurowy został praktycznie upaństwowiony, bardzo rzetelnie scharakteryzował B. Gierych (1955) w swojej monografii złóż materiałów kamiennych.

Przegląd prasowych, publicystycznych i handlowych informacji o złożach marmurów eksploatowanych przez „Marmury Kieleckie” zakończmy popularyzatorską broszurą pióra S. Kowalczewskiego [9] (1934, 1972). Publikacja przedwojenna na tle geologii i historii opisuje czynne złoża i działalność kieleckiej firmy. Jej wersja powojenna jest poprawiona, rozszerzona i opatrzona ilustracjami. W tym jednak czasie „Marmury Kieleckie” żegnały się właśnie z marmurowymi złożami.

Podsumowując historyczne rozważania o świętokrzyskich marmurach i kieleckiej firmie, należy zauważyć, że autorzy zapominali często, że wartość kopaliny i wielkość firmy zależy od zapotrzebowania gospodarczego. Na miarę popytu firma rozwijała się lub stagnowała. Każdą firmę uskrzydlają wielkie zamówienia, najlepiej królewskie lub państwowe. Po wojnie takim dobrym okresem była odbudowa Warszawy, a później Zamku Królewskiego w Warszawie.

Informacje prasowe:

Kurjer Warszawski, nr 173, 1888
Gazeta Handlowa, nr 46, 1909
Epoka, nr 336, 1928
Kurjer Polski, nr 336, 1928


[1] Andrzej Krygier [Krigar, Kryger] (1822-1882) – przemysłowiec, właściciel zakładów hutniczych i fabryki zapałek w Rzucowie, autor artykułów fachowych i publicysta (Andrzej z Rzucowa), krajoznawca, autor mapy geologicznej regionu świętokrzyskiego w skali około 1:355 000.
[2] Ludwik Jenike (1818-1903) – współzałożyciel i redaktor „Tygodnika Ilustrowanego”, publicysta, tłumacz Goethego. Warto zauważyć, że Jenike, założyciele „Kieleckich Marmurów”, a także kolejny ich właściciel Stefan Benni byli polskimi patriotami o niemieckich korzeniach, wyznania ewangelickiego.
[3] Wincenty Choroszewski (1841-1901) – inżynier górniczy, geolog. W latach 1883-1895 był naczelnikiem Rządowych Zakładów Górniczych Królestwa Polskiego i Zachodniego Okręgu Górniczego.
[4] Stanisław Kontkiewicz (1849-1924) – inżynier górniczy, geolog. Był m.in. współodkrywcą krzyworoskich złóż rud żelaza. W regionie świętokrzyskim poszukiwał złóż soli oraz rud miedzi i ołowiu. Zasłużony w zakresie organizacji szkolnictwa górniczego oraz rozwoju górnictwa i geologii w Polsce.
[5] Józef Siemiradzki (1858-1933) – geolog, podróżnik (Ameryka Południowa i Środkowa), profesor Uniwersytetu Lwowskiego, autor podręczników geologii Polski.
[6] Krytyczną ocenę górnictwa kamieni blocznych w Królestwie (w tym marmurów), powołując się na swoje obserwacje z Belgii, przedstawił inż. Stanisław Miniewski na II Zjeździe Przemysłowców Górniczych, który odbył się w 1885 r. w Warszawie („Gazeta Warszawska”, 1885; „Kurjer Warszawski”, 1885).
[7] Józef Morozewicz (1865-1941), mineralog, petrograf, organizator i pierwszy dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego w latach 1919-1937.
[8] Jan Czarnocki (1889-1951), wybitny polski geolog, badacz Gór Świętokrzyskich, dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego, kielczanin.
[9] Sylwester Kowalczewski (1902-1975) – krajoznawca, regionalista, muzeolog, pedagog, autor m.in. przewodników krajoznawczych po Górach Świętokrzyskich.